Stephen King, mistrz powieści
grozy i horroru. Osobiście jeden z moich ulubionych pisarzy. Na moich
półkach znajduję się już pokaźny stos jego książek - Zielona Mila, Lśnienie, Cmętarz zwieżąt czy Ręka mistrza. Kiedy dowiedziałem
się o nowym projekcie pisarza, z niecierpliwością czekałem na premierę. I tak,
w dniu premiery udałem się na wycieczkę do księgarni celem zakupu. Okazało się, że w najpopularniejszej z polskich księgarń pozycji jeszcze (albo już) nie było. Żadnej wzmianki o premierze również nie zauważyłem. Udałem się
więc do tej drugiej pod względem popularności sieci księgarskiej i tam egzemplarzy było więcej
niż potrzebowałem. Kupiłem jedną sztukę i następnego dnia zabrałem się za
lekturę.
Joyland, to historia młodego studenta, który w przyszłości marzy o
spokojnym życiu i karierze pisarza. Chłopak znajduje wakacyjną pracę w parku
rozrywki Joyland. Praca jest nie tylko szansą, aby zarobić pieniądze niezbędne
na studiach, ale także, aby poradzić sobie z utraconą miłością. Bowiem przed
samym wyjazdem jego dziewczyna (Wendy) porzuca go. W wesołym miasteczku Devin odkrywa tajemnicę,
którą postanawia rozwiązać, a sama praca tak go wciąga iż pracuje również w roku akademickim. Później poznaję miłego, niepełnosprawnego chłopca
oraz jego czarującą matkę. Okazuje się, że Mike nie jest zwykłym chłopcem, ma w
sobie pewien niezwykły dar. Wszystkie te wydarzenia odwracają życie Jonesa o 180
stopni.
Nowa powieść Kinga to coś
zupełnie innego niż podziewałem się po tym pisarzu. To nie horror w stylu
Kinga. Powieść bardziej przypomina kryminał obyczajowy, w którym nie zabrakło
wątków miłosnych... i jak na Kinga przystało rzeczy paranormalnych (duch
zamordowanej dziewczyny).
Joyland jest opowieścią, która traktuje o miłości, przyjaźni,
dojrzewaniu oraz odkrywaniu własnych możliwości. Wątek paranormalny nie został
zarysowany intensywnie i nie wnosi do fabuły znaczących zmian. Miejsca oraz bohaterowie zostali
skonstruowani w sposób przedstawiony już przez Kinga. Autor koncentruje się na pokazaniu
Ameryki z tamtych lat. Wątek kryminalny jest mocny, ale szybki i krótki. Pisarz skupiał się na obyczajowości
głównego bohatera. Na opisaniu pracy w parku rozrywki oraz problemach i przemyśleniach głównego bohatera.
Co prawda jest to "inny
King", ale czytałem go z przyjemnością jaka towarzyszyła mi przy pozostałych dziełach pisarza. Podobało mi się umieszczenie w powieści wzmianki o zespołach
z tamtych lat (The Doors) oraz wspomnienie o twórczości Tolkiena, którego książki czytał
główny bohater (i który jest jednym z moich ulubionych pisarzy fantasy).
Joyland zostanie zekranizowany, reżyserem będzie Tate Taylor (Służące), a jeszcze w tym roku ukaże się
kolejna powieść Mistrza Grozy (Doctor
Sleep), na którą również niecierpliwie czekam.
Przeczytaj, być może i Ty okażesz
się kuglarzem z kuglarzy. Moja ocena 8,5/10.
"Wejdź, jeśli się odważysz." - Stephen King, Joyland
M.
Kinga nie czytuje, ale może w końcu się skuszę... na urlop będzie w sam raz ;-)
OdpowiedzUsuńNaprawdę polecam. To taki niestandardowy King i nawet jeśli ktoś nie przepada za jego twórczością, to może się pozytywnie zaskoczyć tą pozycją. :)
UsuńCoraz bardziej interesuje mnie ta książka, a zachęca już samo nazwisko autora.
OdpowiedzUsuńJeśli to inny King, to zdecydowanie coś dla mnie. Czytam tylko i wyłącznie bardziej ,,przyziemne" książki tego autora.
OdpowiedzUsuńJakie masz na myśli? Lubię Kinga, jednak nie wszystkie jego książki już przeczytałem. Ta mi się podobała i chętnie sięgnąłbym po coś w tym stylu. :)
UsuńŚwietna książka, podobnie jak inne Kinga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)